środa, 14 sierpnia 2013

WARSZTAT: Polski łącznościowiec

"Drucik" to kolejna konwersja, którą wykonałem do celów rozgrywki w konkretnym scenariuszu. W końcu linia telefoniczna, utrzymana w jednym kawałku, jest rzeczą arcyważną w warunkach bitwy.



Długo zastanawiałem się, z czego wykonać bęben z nawiniętym kablem. W greenstuffie babrać się nie lubię i nie umiem, tektura lub plasticard jakoś mnie nie przekonywały. W końcu mój wzrok padł na stare blaszki waloryzacyjne do jakiegoś Stuga 1/72. Czołgu nie posiadam, a blaszki i tak były pogięte, więc nożyczki i modelarska wiertarka dopełniły dzieła zniszczenia.

Robota szła nadspodziewanie szybko. Biorąc pod uwagę niewielkie rozmiary konstrukcji, za sukces uważam fakt, iż tylko jeden raz przykleiłem sobie blaszkę do palca ;) Modelarstwo wymaga poświęceń... oddarłem element z naskórkiem.
Podkręcony łatwą pracą, wypiłowałem kolejnego ochotnika z oddziału Polaków od Warlordów i dokleiłem mu bęben z nawiniętym drucikiem.


Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy...
Podczas, gdy klej schnął na modelu, ja zagłębiłem się w lekturę regulaminów dla "drucików". No i wyszło szydło... Przepisowo chłopaki taszczyli ten bęben, przytroczony do pasa na prawym boku. Z tego powodu ładownice były przypięte jedynie do lewej strony pasa. Zanim się zorietnowałem, klej związał już na tyle mocno, że próby oderwania skończyłyby się uszkodzeniem misternej konstrukcji. Trudno, będzie nieregulaminowo :(

Drucik po malowaniu:


Na podstawce przeprowadziłem eksperyment (nieudany raczej) z imitacją wody. Błyszczący lakier nie nadaje się do odwzorowania głębi wody, nawet w kałuży :)


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

WARSZTAT: Polski saper (konwersja)

Potrzeba matką wynalazku i motywacją do dłubania w modelach ;)
Wymyśliłem sobie scenariusz, w którym potrzebny będzie model polskiego sapera. Zanim przystąpiłem do pracy, pogrzebałem w necie:

http://odkrywca.pl/saper-wrzesien-1939,188418.html

http://www.goslask.pl/galerie/ckm/pict0408.html

Mając już jako-takie wyobrażenie o wyglądzie saperów w 1939 roku, przeniosłem grzebanie, z internetu, na pudła z modelarskim złomem. Jedyne co znalazłem, to łopatę, zdaje się ze starego Kübelwagena 1/48 i jakieś narzędzia (młotek, klucz). Dobre i to, przynajmniej nie trzeba będzie dłubać w greenstuffie.

Ochotnik znalazł się natychmiast. Któż by nie chciał zostać saperem, co się myli tylko raz? ;)



 
Rach, ciach i saper gotowy:
W dłoni modela znajdował się magazynek do Mausera. Delikatnie nawierciłem tam otwór i dokleiłem nożyce do cięcia drutu, które wykonałem z poklejonego podnóżka do MG34.


Linka nawinięta z cienkiego drutu. Sakwa narzędziowa, troczona na chlebaku, pochodzi z zestawu U.S. Infantry 1/48 (Tamiya).


Skórzany pokrowiec na łopatę został ordynarnie domalowany i wygląda dość licho. Nie miałem już siły klecić czegoś z greenstuffu. Może kiedyś wrócę do niego i poprawię?


Saper taszczy ze sobą skrzynię z ładunkami wybuchowymi i narzędziami. Drut kolczasty wykonałem z wykałaczki (słupek) i blaszki modelarskiego drutu kolczastego 1/48

Teraz mogę już coś wysadzić w powietrze! :)
Ze względu na sterczącą łopatę i palik z drutem kolczastym, model jest bardzo delikatny i będę go wystawiał do gry jedynie w scenariuszach "saperskich" :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

WARSZTAT: Bofors 40mm

Wreszcie udało mi się skończyć tego "byka" :) To pierwsza moja tak duża konstrukcja.


Oryginalny brytyjski zestaw figurasów można zobaczyć tutaj.
Ponieważ Warlordsi nie byli łaskawi wypuścić wersji dla Polaków, postanowiłem sam coś podziałać. Niestety do konwersji i zabaw z greenstuffem, ciągle mi jeszcze brakuje. Po pierwszych niszczycielskich próbach, odpuściłem modyfikacje kombinezonów (pedanci i mundurowi puryści mogą sobie wyobrazić, że jest to jedna z baterii fabrycznych, a chyba już nikt nie wie, jak tam były umundurowane załogi Boforsów).
Obserwator miał brytyjski hełm i tego już nie mogłem odpuścić. Dremel i greenstuf są dobre, ale w umiarze. Ja, jak widać przesadziłem i zamiast polskiej "salamandry" uzyskałem coś na kształt hełmu strażackiego (Nie wiedziałem, że po ukształtowaniu greenstuff potrafi "spłynąć" w dół - teraz już wiem). No trudno, pierwsze koty za płoty. Z góry tak nie razi ;) Resztę obsługi uszczęśliwiłem głowami z pozostałości po Niemcach i Ruskich.



Obsługa Boforsa:
Maruda (bo dostał w przydziale niemiecką furażerkę), Chomik (wiadomo czego) i Ryży Plemiel (specjalista od kręcenia)