środa, 2 października 2013

RZUT OKA: Polacy z Blitzkrieg Laboratories

Gorgon Studios dotarły do mnie figurki 28 mm przedstawiające polskich żołnierzy 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej, walczących we wrześniu 1939 r.
Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy po odebraniu przesyłki była radosna:
- To już?! Tak szybko? Niemożliwe!!! (zamówienie złożyłem 20 września, co po odliczeniu "business free days", daje imponujący wynik ośmiu dni na realizację zamówienia i przesyłkę z odbiorem w Polsce - szok)
Zaraz potem pojawiło się smutne pytanie, dlaczego kolekcjoner lub gracz gier bitewnych musi sięgać po cząstkę rodzimej historii aż za "wielką wodę"?
- Wiem, wiem... popyt i ekonomia... Jak sobie człowieku wybrałeś tak niszowe hobby, to teraz cierp.

Na szczęście, sprzedawca zza oceanu musi się chyba orientować co nieco w naszych uwarunkowaniach prawnych i skarbowych, gdyż z własnej inicjatywy, na deklaracji wpisał wartość towaru 20$ (smutnych panów z urzędu skarbowego i celnego informuję, że tyle właśnie zapłaciłem za te figurki. Taka zniżka dla freeków) Stąd też urzędnicy dali spokój z dręczeniem mnie-obywatela, o czym świadczyć miała ślicznie zieleniejąca na pudełku, pieczęć Urzędu Celnego.

Dalej już nie snułem smętnych refleksji nad pudełkiem, dumnie opisanym United States Postal Service, gdyż z jego wnętrza zaczęły dochodzić mnie niepokojące dźwięki. Im bardziej pudełkiem potrząsałem, tym bardziej przerażający był dzwięk. Żadna tam bomba, ani szelest skorpionów, ale stokroć straszliwszy dla każdego "figurkowca", grzechot modeli tłukących się po pustej przestrzeni kartonowego więzienia.
W wyobraźni już widziałem setki upadków i podskoków pudełka na trasie USA - Polska. Te turbulencje i pioruny walące w samolot, te spracowane dłonie workerów Poczty Polskiej, ciskające paczką o ściany furgonetek, depczących buciorami po stosach przesyłek. Zobaczyłem wreszcie pogiętą broń, poodrywane kończyny i porysowane twarze moich figurek... Dosyć!
Drżącymi rękoma otworzyłem pudełko i odetchnąłem z ulgą.


 Trochę niefrasobliwie spakowani ci żołnierze na tak daleką i niebezpieczną podróż. Woreczki strunowe i dużo pustej przestrzeni w pudełku, to nie jest dobre połączenie. Na szczęście straty wystąpiły tylko w uzbrojeniu i polegały głównie na masakrycznie giętej broni.
Zdjęcia wykonałem już po operacji prostowania luf u większości figurek.
Łącznie dotarło do mnie pięć zestawów (jeden zdublowany), wszystko zgodne z informacją i zdjęciami na stronie www.

Rozpatrując szczegółowo walory rzeźby muszę powiedzieć, że dziwi mnie "rozchwianie jakościowe" poszczególnych modeli. Podczas gdy np. jeden oficer jest ładnie i wyraźnie rzeźbiony, wyposażony w detale oporządzenia, inny wygląda przy nim jak ubogi kopciuszek odciśnięty w betonie i zalany ołowiem szóstej kategorii. Fatalnie uproszczone karabiny, są chyba najsłabszym elementem wizualnym.
Niewiele jeszcze widziałem figurek 28 mm różnych producentów, ale opierając się na dotychczasowych obserwacjach, subiektywnie lokuję figurki Blitzkrieg Studios w połowie stawki.

Strzelcy

Broń wsparcia (granatnik wz 36 i karabin Ur) dostępni w jednym zestawie.

Dwa zespoły z RKM (również jeden zestaw)

Oficerowie i podoficerowie

Trochę do życzenia pozostawia również merytoryka i historyczne odwzorowanie mundurów oraz wyposażenia. Zacząć trzeba od tego, że mityczna Polish Black Brigade istnieje jedynie w wyobraźni kreowanej obrazem szpanerskich, skórzanych kurtek (które miał zdaje się, raptem co trzeci oficer i był z tego powodu super-bohaterem, a wszystkie panny leciały na niego - przynajmniej do chwili, gdy kurtki nie zdjął) ;). Tu rzeźbiarz ubrał każdą figurkę, od oficera, po szeregowego kuchcika w wypasioną skórę.
Pozostają również detale, jak choćby mauserowskie ładownice u strzelców RKM, sposób noszenia kabury pistoletu u oficerów i coś, co mnie osobiście razi najbardziej - "utorbienie". W założeniu twórców (chyba) żołnierze mieli być wyposażeni w puszki masek p-gaz starego typu i chlebaki. Niestety fantazyjnie wyrzeźbiona klapa zamykająca "chlebak" sprawia, że metalowe wojsko ma na plecach i ramionach jednocześnie dwie maski p-gaz w starej puszce i torbie nowego typu.
Detalem cieszącym uważne oko są "kominki" na niemieckich hełmach wz 1916. To miłe, że także tym, drobniutkim szczegółem, zróżnicowano ochronę głowy "naszych wojaków" od "obcych najeźdźców".
Na koniec pozostaje kwestia kompatybilności "wzrostu" z modelami innych producentów. Nie jest źle. Różnice są niewielkie, co pozwala spokojnie postawić "czarnych-skórzanych obok piechoty-szarej-piechoooty i grać bitewniaczki ile wlezie.
Do testów porównawczych użyłem modeli Warlords Games (firmy, która również była uprzejma wypuścić serię wrześniowych Polaków. I również poza naszą granicą. Nie wstyd nam?)

Modele pomalowane - Warlords Games. Golasy - Blitzkrieg Laboratories

Nie omieszkam zdać relacji z malowania i ewentualnych konwersji moich, nowych nabytków.
A tymczasem oczekuję na przybycie strzelców 1919-21, którzy nadciągają z "syberyjskiego zesłania"

Brak komentarzy: